Lato przyszło pieszo...

Choć lato w pełni przypomniało mi się Jana Brzechwy, czytane głosem Pana Fronczewskiego wprost z Akademii Pana Kleksa, u mnie w domu było w formie małej książeczki z pięknymi ilustracjami, pamiętam ale już nie mam.

"Przyjście lata"

I cóż powiecie na to,
Że już się zbliża lato?

Kret skrzywił się ponuro:
- Przyjedzie pewnie furą.

Jeż się najeżył srodze:
- Raczej na hulajnodze.

Wąż syknął: - Ja nie wierzę.
Przyjedzie na rowerze.

Kos gwizdnął: - Wiem coś o tym.
Przyleci samolotem.

- Skąd znowu - rzekła sroka -
Nie spuszczam z niego oka

I w zeszłym roku, w maju,
Widziałam je w tramwaju.

- Nieprawda! Lato zwykle
Przyjeżdża motocyklem!

- A ja wam to dowiodę,
Że właśnie samochodem.

- Nieprawda, bo w karecie!
- W karecie? Cóż pan plecie?

- Oświadczyć mogę krótko,
Przypłynie własną łódką.

A lato przyszło pieszo -
Już łąki nim się cieszą

I stoją całe w kwiatach
Na powitanie lata. 


Dla mnie wiersz jakoś magiczny. W sam raz gdy w głowie kłębią się myśli na temat przetworów wszelkich sezonowych. Marzy mi się dżem wiśniowy i konfitura z czarnej porzeczki...

Komentarze

  1. Też jak ten wiersz czytam, to w głowie słowa brzmią mi głosem P. Piotra :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty