Foremki, wałki, wykrawaczki czyli slow kilka o gadżetach do wypieków

Listopad i grudzień to czas gdy wkraczam do kuchni z potrojoną mocą by stanąć do walki z szafkami. Wyjmuję, myję, wycieram, przekładam, układam, i zawsze, co roku, okazuje się, że szafki są za małe. Przydały by się takie czarodziejskie, o nieograniczonej pojemności, jak torebka Hermiony Granger z Harry'ego Pottera...

A cóż takiego mam w szafkach? oprócz przedmiotów codziennego użytku, czyli garnków, patelni, kubków, talerzy i miseczek, całkiem sporo uzbierałam akcesoriów do robienia zdjęć. Są to wyjątkowe, pojedyncze, specjalne miseczki, talerzyki, filiżanki, drewniane dechy, materiały, serwetki, obrusy czy sztućce.

Jak co roku okazuje się, że połowę miejsca na półkach zajmują gadżety... no dobrze, od razu przyznam, że gadżeciarą tak ogólnie nie jestem, raczej dążę w mieszkaniu do minimalizmu (mało mebli, brak bibelotów), niestety w kuchni jest całkiem inaczej!!!


Mikser, blender, rozdrabniacz, formy metalowe, formy silikonowe, metalowe i szklane naczynia do zapiekania, małe foremki rozmaitej maści, koloru, kształtu i wykonane z rożnych materiałów; do ciasteczek, do bułeczek, do chleba, na pizzę, wykrawacze i papilotki, nożyki, noże, wałki, wałeczki, cosie do dekorowania, pojemniki, pojemniczki, pędzelki, szpatułki i stempelki... co roku coś mi przybywa z takich właśnie gadżecików. Przedmiotów, bez których moja babcia i mama z pewnością by się obyły i ja pewnie też gdybym tylko zechciała...


Sama pamiętam, jak moja mama kiedy byłam dzieckiem miała raptem trzy blaszki keksówkowe, jedną formę dużą, jedną do babki i jedną tortownicę, jeden wałek i jeden wykrawacz do ciasteczek w formie sześcioboku z różnymi wzorkami na każdym z nich a najchętniej piekła ciasta w prodiżu.

Blachę smarowało się masłem a nie wykładało papierem do pieczenia, ciasto zagniatało ręką a potem wałkowało na stolnicy dużym, drewnianym wałkiem. Ser na rogaliki mama mieliła ręczną, stalową maszynką montowaną do stolnicy a tylko do zrobienia kotletów odpalała swój cud techniki jakim była elektryczna maszynka rodem z Czechosłowacji.


Ja w swojej kuchni sprzętów i gadżetów do wypieków mam zdecydowanie więcej.
Niektórych z przedmiotów użyłam raz, z innych korzystam co chwilę. Niektóre znajdują swoje zastosowanie ale całkiem inne niż to sugerowane przez producenta, np. silikonowe foremki są idealnymi przegródkami do dziecięcej śniadaniówki :)

Jednym z moich odkryć już lata temu był mały wałeczek z rączką. Idealny do precyzyjnego wałkowania ale nie tylko.
Zakochałam się w nim bez pamięci gdy zaczęłam regularnie piec pizzę i spędzać dużo czasu w kuchni z dziećmi. Nasz pierwszy wałeczek był drewniany, po prawie 20 latach zużył się już nieco i odpadła mu rączka.
Postanowiłam więc wypróbować plastikowy mini wałek marki Tescoma.


Okazało się, że mimo tego, iż jest on leciutki bardzo dobrze wałkuje i ciasto na pizzę, i na ciasteczka, i na rogaliki. Ponieważ jest z tworzywa sztucznego łatwo się go czyści.
Bardzo polubiły go też moje dzieci, które często pomagają mi w weekendowym gotowaniu i pieczeniu.


Fascynuje je, podobnie jak wałkowa wykrawaczka do kółek tej samej firmy, która to co roku znika mi niespodziewanie akurat w czasie pierogowego szaleństwa przedświątecznego, i zawsze znajduję ją u dzieci w pokoju.

A co Wy lubicie w swojej kuchni naj, najbardziej? macie ulubione akcesoria do wypieków? gromadzicie je czy raczej nie korzystacie z gadżetów?

Ja całkiem niedawno, w końcu, doczekałam się koszyczka do wyrastania chleba i używam go prawie codziennie. Mam też kilka nowych silikonowych form do wypieku pieczywa. Niebawem w ruch znowu pójdzie wałeczek w roślinne wzory, którego doczekałam się w zeszłym roku, gdyż mam w planach ciasteczka kakaowe, a może skorzystam jednak ze stempla?


Jeśli macie w planach kupno foremek, blaszek czy innych akcesoriów/gadżetów do wypieków serdecznie polecam Wam markę TESCOMA (i jej sklep on-line) przy współpracy, z którą powstał ten post.
Artykuły tej firmy nie dość, że są wykonane z dobrych materiałów to naprawdę sprawdzają się w kuchni. W dodatku na każdym z opakowań znajduje się przepis czy to na chleb, czy na bułki, kończąc na książeczce pełnej batonikowych inspiracji.


Komentarze

  1. Mam to samo...
    Foremek, zwłaszcza silikonowych, nigdy za wiele!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja, pomimo ze mam ogrom roznych foremek do ciastek i powiedzialam dosc,to niestety zlamalam sie i dokupilam w poniedziałek foremki do piernikowego domku (kiedys robilam szablony z papieru☺)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o wow! ja na piernikowy domek nigdy się nie odważyłam!

      Usuń
  3. Nasza kuchnia od momentu wprowadzenia się do dziś nie doczekała się tak zwanego "dokończenia". Dlatego mam stosunkowo niewiele szafek(2 + 2 po 3 szuflady) i witrynę, a część rzeczy stoi na otwartych półkach. Dlatego też nie mam zbyt wielu gadżetów czy w ogóle sprzętu kucharskiego... bo nie miałabym gdzie go postawić. Ale uwielbiam i marzę o większej kuchni, gdzie będę mogła wszystko schować, zmieścić, wyjąć - gdy trzeba i używać bez wyrzutów sumienia. :D Ps. fajny ten wałek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, w małej kuchni nie jest łatwo, kiedyś sama miałam taką 2 na 2, a potem obrosłam w rzeczy i przy każdej przeprowadzce były większe kuchnie ale i rzeczy więcej :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty